wtorek, 10 marca 2015

Pokój dzienny

Jakiś czas temu obiecałam sobie dodać nową zakładkę do bloga. I właśnie dziś nastał ten dzień ;) Wszystkim, którzy są ciekawi, co ja tam wiecznie maluję, przestawiam, burzę, uchylę rąbka tajemnicy i pokażę, jak mieszkam. W domu moich teściów mieszkamy od sześciu lat. Jak to na początku małżeństwa bywa, pieniędzy brakuje na wszystko a chciało by się mieć swój wymarzony kąt. My do realizacji naszych celów wnętrzarskich (jak mi się ładnie nazwało ;) dochodzimy powoli... Wychodzę jednak z założenia, że gdybym już na starcie miała wszystko, 
czego potrzebuję i o czym marzę to co ja bym w życiu robiła ? ;) 
Dlaczego chcę się z Wami podzielić moim małym światem? Dlatego, że większość pomysłów, która rodzi się w mojej głowie, wykonywana jest niewielkim kosztem. 
Część rzeczy przerabiam sama. Mam nadzieję, że moje patenty kogoś zainspirują, pomogą a ja też chętnie skorzystam z Waszych rad. 
Oj, rozpisałam się dzisiaj... Ale już kończę.
Na pierwszy rzut pokażę Wam kilka fotek naszego pokoju dziennego, szumnie nazywanego salonem. Dla mnie jest to po prostu pokój, w którym spędzamy większość naszego domowego życia: jemy, przyjmujemy gości, czytamy, oglądamy telewizję. Pokój wymaga jeszcze dopieszczenia np. brakuje firan, regału na książki, które teraz zalegają w sypialni, ramek na zdjęcia. 
Mam nadzieję, ze już niedługo uda mi się to wszystko przytargać do domu.
 No to proszę bardzo, zapraszam do oglądania i komentowania.
M.

PRZED








PO


 O stole z toczonymi nogami marzyłam od dawna. Znajomy stolarz wykonał całość tak, jak sobie wymyślałam. Malowało się okropnie, bo na dębowych nogach farba brzydko wyglądała i żółkła. 
Ale w końcu udało mi się osiągnąć odpowiedni efekt.


Tak naprawdę największą radość sprawiła mi wymiana żyrandola.

  
Szafkę przemalowałam sama. Jej pierwotną wersję możecie zobaczyć tu: klik


Na ścianie za kanapą marzy mi się cegła, ale to już wydatek rzędu kilkuset zł i na razie musiałam odpuścić.




Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku.

2 komentarze: