W poprzednim poście wspomniałam o torcie. Tak! W końcu udało mi się go zrobić. Mistrzynią w tworzeniu tego typu dekoracji jest Anula i to ona jest moją wielką inspiracją. Wczoraj w nocy postanowiłam, że zrobię torcik na urodziny chrześnicy mojego męża. Dzięki temu kursikowi, wykonanie poszczególnych kawałeczków tortu poszło szybciutko. Najwięcej czasu zajęło mi szycie granatowych kwiatów (musiałam wyciąć i połączyć ze sobą 66 kółeczek złożonych na pół, ale dzięki temu powstały bardzo fajne ozdoby). Całość jest w smakowitych jagodowo-granatowych kolorach okraszonych srebrną wstążką. Każda część torciku (łatwo zamyka się i otwiera dzięki zamontowanym "uszkom") kryje w sobie słodką niespodziankę (co ciekawe- dzieciaki bez problemu odkryły, jak należy dostać się do środka ;). Całe ciasto spoczywa spokojnie na tekturowej paterze. Ciekawa jestem, co sądzicie o takiej wersji tortu?

Skrzydełka zapewniają łatwy dostęp do wnętrza ciasta.
Kwiaty szyłam ręcznie z kawałków granatowego płótna.
Noooo bardzo smaczny torcik a kwiatki pracochlonne ale efekt fantastyczny
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się strasznie, ale efekt...powalający;)
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście - czuję nowy powiew w temacie tortowym. Uroczy :-)
OdpowiedzUsuńMAtko kiedy Ty masz na to czas?!?! chyba miesiąc bym siedziała żeby zrobić coś takiego! Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słówka ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny torcik. Wymagał to pewnie dużo pracy ale jaki efekt!
OdpowiedzUsuńWłaściwie najwięcej pracy wymagało uszycie kwiatów no i wycięcie poszczególnych porcji tortu. Z tego co wiem to jest taki wykrojnik na cząstki tortu, ale ja nie mam jeszcze BS, niestety.
OdpowiedzUsuń